Zatrzymanie wspomnień...czyli fotograf i kamerzysta...
- Cały wczorajszy wieczór spędziłam na poszukiwaniach kamerzysty i fotografa. To znaczy na rozmowach o tym z dziewczynami. Mam kilka kontaktów od koleżanek. Mówiły, że są na rynku od lat i robią ładne zdjęcie. – zaczęłam opowiadając dalej o moich rozterkach dziewczynom w pracy.
- Yhym… - burknęły obie, popijając kawę i przegryzając ciastko.
- I to już? Żadnych pytań, żadnej aprobaty. Ej dziewczyny, co z Wami?!
- Agata, weź się posłuchaj. Koleżanki mówiły, że robią ładne zdjęcia. Z całym szacunkiem do koleżanek, ale… tyle ci wystarczy? Sprawdziłaś ich portfolio?
- Nie no najpierw chciałam zadzwonić i zapytać o ofertę.
- Ta… i ich też zapytaj czy robią ładne zdjęcia.
Kinga tylko lekko parsknęła śmiechem o mało nie dławiąc się ciastkiem.
- Najpierw sprawdź ich prace. Zobacz czy to Twój klimat, jeśli nie to nie ma sensu tracić na to czasu. Zdjęcia zrobione przed dobrego fotografa mimo, że to taka nieruchoma pamiątka będą zawierać ogrom emocji. To co najważniejsze i najpiękniejsze. Oglądając portfolio zobaczysz czy na wykonanych zdjęciach znajdujesz to! Tą całą niezwykłą magię fotografii. Jeśli tego tam nie ma po co Ci takie zdjęcia? Tak samo z kamerzystą.
No może i racja.
- Następnie należy sprawdzić ich ofertę. Czyli co jest w cenie a także co dodatkowo taki fotograf czy kamerzysta może wykonać. Np. album ślubny, film ze zdjęć, teledysk ślubny zamiast długiego, 4 godzinnego, nudnego filmu.
- Trzeba iść z duchem czasu. Wiecie, że niektórzy fotografowie robią teraz genialne krótkie filmiki – coś w stylu rolek – z odpowiednio dobranych zdjęć do odpowiedniej muzyki?! To że ktoś jest od lat na rynku znaczy tak samo źle jak i dobrze.
- No weź.
- No tak. Nie musi to być reguła ale argument ten może być bardzo zdradliwy. Osoba działająca na rynku od wieków, może mieć stare, niekoniecznie używane już nawyki. Może mieć swoją, nie do zmiany wizję, a także być lekko wypalona. Z drugiej strony to cenne doświadczenie… Dlatego Agata…
- Praca domowa na dziś! Obejrzeć portfolia tych osób.
- A teraz do pracy dziewczyny. A Ty Agata, wyposaż się na wieczór w porządny kubek kawy. Jestem pewna, że zejdzie Ci z tym tematem.
Tak też robię. Na spokojnie, wieczorem, w domowym zaciszu parzę ulubioną kawę. Do tego kawałek szarlotki i działam. A…może wezmę od razu dwa. Po co zaraz wracać się do kuchni.
Siadam przy komputerze i zaczynam swoją podróż po sieci.
Przeglądając zdjęcia i skróty filmów znów w myślach przyznaje rację dziewczynom. Niektóre prace nie są dla mnie. Zupełnie nie ten styl, nie ten klimat. Jest za to kilka na które patrzę z zachwytem.
O takie bym chciała mieć.
Z 10 firm zapisuję finalnie 5. Do nich zamierzam się odezwać. W notatniku, obok numerów telefonu zapisuję o co powinnam ich zapytać i o czym powiedzieć.
- umowa – ma być klarowna i przejrzysta. Musi informować o prawach i obowiązkach obu stron. Przede wszystkim z umowy musi jasno wynikać, ile zapłacimy i za co
- sprzęt- upewnić się, czy umowa uwzględnia dodatkowy w razie awarii
- zapytać , co w czasie np. nagłego wypadku, kto ewentualnie będzie zastępował naszego fotografa/kamerzystę
- sesja narzeczeńska – czy biorąc ją możemy liczyć na niższą cenę
- podzielenie się prawami do zdjęć - oglądam przecież na stronach czyjeś wizerunki. A co jeśli fotograf/kamerzysta będzie chciał opublikować mój? Może i nawet się na to zgodzę ale w tej sytuacji może coś za coś?
- po jakim czasie po przyjęciu otrzymamy gotowy materiał i co jeśli w ustalonym terminie go nie dostaniemy
- sprawdzić czy fotograf i kamerzysta ma zaliczony kurs pastoralno-liturgiczny dla fotografów i operatorów sprzętu audiowizualnego – bez legitymacji świadczącej o ukończeniu takiego kursu wykonywanie prac w kościele nie będzie możliwe
Kończąc notatki dobrze pamiętam słowa dziewczyn, że dzięki tej rozmowie, która najlepiej jakby odbyła się twarzą w twarz będę wiedzieć już wszystko. Też to jaki jest charakter drugiej strony i to też jest mega istotne. Dlaczego? Bo będzie mi ona towarzyszyć w tak ważnym, intymnym dla mnie momencie. W którym pewnie pojawi się nie tylko uśmiech ale i łzy. Musimy więc nadawać na tych samych falach, aby jej obecność nie była dla mnie dodatkowym stresującym mnie elementem.
Kilka dni później podpisujemy umowę z duetem który zapewni nam reportaż foto i video. Jedna część zespołu zajmuje się fotografią, druga video. Kiedy stawiam ostatnią kropkę na dokumencie w głowie znów wraca do mnie myśl babci „to się po prostu czuje”. Tak było i tym razem. Po rozmowie z kilkoma osobami po prostu czuliśmy, która ekipa mówi tym samym językiem co i my. Rozumie naszą wizję, delikatnie jednak przedstawia nam swoje pomysły i niczego nie narzuca. Mili, otwarci i co najważniejsze weseli ludzie. No przecież tacy jak i my!
Sprawdź naszą ofertę